OpenAI, firma odpowiedzialna za wypuszczenia na rynek ChatGPT, ujawniła niedawno swój najnowszy projekt – SearchGPT. To bezpośrednia konkurencja dla wyszukiwarek Google oraz Bing. Korporacja z San Francisco nie przedstawia zupełnie nowego podejścia do przekopywania internetowych zasobów, a jedynie ulepsza to, co dobrze już znamy – na swój własny sposób. OpenAI chce stworzyć wyszukiwarkę, która będzie nie tylko prosta w obsłudze i czytelna, ale także nieomylna. Czy SearchGPT sprosta wszystkim oczekiwaniom?
SearchGPT – jak będzie działać?
W czwartek 25 lipca 2024 roku firma Sama Altmana zaprezentowała możliwości ich nowego produktu – SearchGPT. Nie jest to kolejny model językowy, a wyszukiwarka działająca na podobnych zasadach co Google, Bing, Yahoo, Yandex czy Baidu. Pod względem interfejsu, nie odbiega ona od dobrze znanego UI Chatbota. Ten wspierany przez sztuczną inteligencję projekt pozwala na przeszukiwanie internetu w celu prezentowania relewantnych informacji, przy okazji zachowując kontekst wyszukiwań oraz bezpośrednio cytując źródłowe strony. Dlaczego jest to tak ważne? Odnalezienie szczegółowych danych, które nas interesują, będzie znacznie łatwiejsze. Brany pod uwagę kontekst pozwoli na zadanie pytania dopełniającego, dzięki któremu uzyskamy więcej wnikliwych informacji na temat zapytania. Co więcej, możliwość przeniesienia użytkownika bezpośrednio na stronę źródłową za pomocą jednego kliknięcia jest także plusem dla wydawców. Już teraz, przez wiele osób, ChatGPT wykorzystywany jest jako swoista wyszukiwarka informacji – co zatem zmieni się po premierze nowego produktu?
Firmie zależy przede wszystkim na stworzeniu silnika, który przedstawi rzetelne informacje. Dzięki temu, że SearchGPT przeszuka aktualne źródła, trafiające do nas odpowiedzi będą dokładniejsze. Wyszukiwarka OpenAI, podobnie jak konkurencja, poprosi o dostęp do aktualnej lokalizacji w celu lepszego dopasowania wyświetlanych treści oraz proponowania pobliskich miejsc lub wydarzeń. Oprócz wyników tekstowych, na pionowej belce znajdą się zakładki ze źródłami i materiałami wizualnymi.
Nie pierwszy, ale może przynajmniej lepszy?
OpenAI nie jest pierwszą firmą, która implementuje sztuczną inteligencję do swojej wyszukiwarki. Zrobił to już między innymi Google – niestety z dość marnym skutkiem. AI Overview, bo tak nazywały się podsumowania przygotowywane przez SI giganta, proponowały użytkownikom jedzenie jednego kamienia dziennie, używanie plecaków zamiast spadochronów podczas skoków z wysokości czy dodanie kleju do pizzy. Należący do Microsoftu (właściciela 49% udziałów w OpenAI) Bing połączył swoje siły z ChatemGPT, co zaowocowało małym sukcesem, choć nie przyciągnęło tak wielu użytkowników jak się spodziewano. The Browser Company z Nowego Jorku to stosunkowo nowy gracz na rynku przeglądarek, który również spróbował swoich sił w wyścigu SI. Tu także nie skończyło się to zbyt dobrze, gdyż autorska wyszukiwarka firmy podpowiedziała jednemu z reporterów, że odcięty palec po prostu sam odrośnie.
Wszystko to, co według zapewnień oferować będzie SearchGPT, znaleźć możemy już teraz w Perplexity AI. Ów chatbot połączony z wyszukiwarką naprawdę dobrze radzi sobie z utrzymywaniem kontekstu czy cytowaniem sprawdzonych informacji, bazując, chociażby na artykułach naukowych. Choć Perplexity AI potrafi zrobić dobre wrażenie, firma odpowiedzialna za projekt nie ma tak ogromnego zaplecza finansowego i kadrowego jak OpenAI. Nie dość, że korporacja z San Francisco dysponuje znacznie większymi zasobami, zdążyli także wyrobić już swoistą renomę. To właśnie te kwestie zadecydować mogą o sukcesie nowej wyszukiwarki.
Nadzieja więc w SearchGPT. Czy zdoła sprostać oczekiwaniom? Tego prawdopodobnie przez jakiś czas się jeszcze nie dowiemy, gdyż wraz z wypuszczeniem jej na rynek, dostęp do wyszukiwarki otrzyma jedynie 10 000 osób. W początkowej fazie producent ma skupiać się głównie na odzewie od tych, którzy zaczną z niej korzystać.
Wyzwania stojące przed OpenAI
Jednym z największych wyzwań stojących przed firmą z San Francisco jest stworzenie wyszukiwarki, która z poszanowaniem podchodzić będzie do treści wytworzonych przez ludzi. Sztuczna inteligencja szkolona jest na wytworach ludzkiej kreatywności, a w większości przypadków nie jest zmuszona do respektowania praw autorskich. Zdarzały się już bowiem przypadki, w których SI przeklejała treść artykułów bez żadnego oznaczenia pierwotnego źródła. Wiadomo także, że AI negatywnie wpływa na internetowy ruch. Wszystko to za sprawą różnego rodzaju podsumowań i skrótów, które nie wymagają od użytkowników bezpośredniego wejścia na stronę. OpenAI posiada stosowny plan – pozostaje tylko kwestia tego, czy on zadziała. W całym projekcie wspiera ich m.in. ogromna medialna korporacja – News Corp. Roberta Murdocha oraz periodyki „The Wall Street Journal” i „The Atlantic”. Nic w tym dziwnego, gdyż dla środowiska dziennikarskiego, wyszukiwarka, która podchodzi z poszanowaniem do tekstów źródłowych oraz ułatwia dostęp do rzetelnej informacji, jest jak najbardziej w ich interesie.
OpenAI zmieni rynek wyszukiwarek i zakończy monopol Google? Czy wszystkie obietnice złożone przez Sama Altmana, który zezwolił na trenowanie sztucznej inteligencji petabajtami danych wytworzonych przez ludzkość bez ich zgody, zostaną spełnione? Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak potoczy się ta historia – wiemy jednak, że korporacja z San Francisco ma na swoim koncie już mnóstwo sukcesów. Ich modele językowe na zawsze zmieniły świat i to, w jaki sposób w nim funkcjonujemy. Czy uda im się zmienić kolejny, dobrze już znany, aspekt naszego życia?
Powiązane wpisy
Darmowa wycena: